Świątecznie z Mikołajem




Trochę się pochorowałem. Próbowałem kilka razy coś napisać, ale ilekroś podnosiłem łeb z łóżka i próbowałem wtopić wzrok w monitor, w głowie miałem kołowrotek. Zaprzyjaźniłem się więc z moim pilotem i plazmą na ścianie. Oraz wszystkimi TVN-owskimi serialami i audycjami. Teraz, już po Nowym Roku, postanowiłem że opiszę swoje święta.

Święta tradycyjne, grzeczne. Matka, która tego dnia zakłada najlepszą swoją garsonkę, by zaraz po Wigilii schować ją do szafy i przez kolejny rok świat jej nie ujrzy. Ojciec grzecznie siedzący w fotelu przed telewizorem, czekając aż matka wyda mu kolejne polecenie(a może raczej modli się aby go nie wydała).

I zawsze tak samo, więc rozpisywał się tu nie będę. Opłatek - płacz; barszcz - pytania o moją przyszłość - płacz; karp - pytania kiedy się ustatkuję - płacz; ciasto - pytania czy jestem pewien "swojej orientacji seksualnej" - płacz;

- Tak mamo, tato życzę Wam wszystkiego najlepszego, moja przyszłość zapowiada się świetnie. Zarabiam dobrze, miaszkam sam, bo mnie na to stać, o nic Was nie proszę, a i pomagać staram się jak mogę. Jestem gejem, jestem PEDAŁEM Ojcze. I lubię siebie jakim jestem. Nie będę miał żony, nie będę miał dzieci, może psa, ale na pewno żadnego białego płotka i ogródka z kwiatkami. I mamo, błagam, kup sobie nową garsonkę. Kocham Was. Wesołych Świąt.

Wyszedłem dwie minuty później. Zdawało mi się, że na pożegnanie uścisk ojca był mniej przesadnie męski niż na początku. Cokolwiek miało to znaczyć. Matka - znowu płacz. Ehhhh...magia świąt

Wróciłem do Warszawy. Bez planów. Początkowo miałem zostać u rodziców jeszcze jutro, ale powiedziałem, że mam drugą Wigilię u przyjaciół. W domu zastałem...w sumie, zgodnie z oczekiwaniami, nic nie zastałem. Z reguły tak lubię najbardziej. Ta kolacja mnie wymęczyła. Musiałem odreagować. No i znowu powiecie, że pijak i seksoholik jestem, gdy powiem, że zalałem szklankę moją ukochaną whisky i zasiadłem do laptopa sprawdzić widomości?

Jedna z nich była bardzo krótka : czy mogę być Twoim mikołajem?

Nie byłem pewien co autor chciał tym zdaniem przekazać. Ja za to w głowie, pijąc już drugiego drinka, miałem własne wyobrażenie sytuacji. Był online. Odpisałem szybko.

Możesz. Ale musisz wygladać jak mikołaj. Musisz mieć czerowny, typowy strój. Chcę abyś miał czarne, duże buty i czerwoną czapkę. Masz mieć również czerwony worek z jednym prezentem dla mnie na umilenie wieczoru po ciężkiej rodzinnej kolacji. Nie chcę siwych włosów,ani siwej brody, ale też żadnej chłopięcej, świeżoogolonej twarzy. Spełnisz te wymagania. 

Odpowiedź twierdząca przyszła zaskakująco szybko. W głowę zachodziłem skąd koleś mógł wytrzasnąć strój mikołaja? Po pięciu minutach, juz pod prysznicem, stwierdziłem że to nie mój problem, wcześniej podając mu adres.

Domofon zadzwonił po około godzinie. Straszną ochotę miałem na seks i kiedy wjeżdżał windą na górę zastanawiałem się po jaką cholerę ubzdurałem sobie tego mikołaja. Zdanie zmieniłem juz po chwili.

Stanął w moich drzwiach. Wprawdzie bez czapki, ale nie przeszkadzało mi to zupełnie. Podobało mi się wystarczająco to, co widzę. Pierwszy raz w życiu umówiłem się z kimś bez zdjęcia. Tylko dlatego, że napisał o tym głupim mikołaju. A tu patrzcie Panie i Panowie - chłop jak dąb. Łysy, oj jaki on był łysy i przystojny. I do tego, zgodnie z danymi w profilu, pasywny. Od tego widoku nabrałem już na niego ochotę. Wpuściłem więc świętego do swojego mieszkania.

Spytałem czy zadowoli go whisky, zamiast tych tradycyjnych ajerkoniaków czy szklanek mleka. Odrzekł że jego renifery dobrze się prowadzą. Wypiliśmy po trzy drinki, podczas których dowiedziałem się również, że kostium miał w posiadaniu, ponieważ jest czyimś wujkiem i w te święta robił za mikołaja w rodzinie. Nie wpadłem na to. Nie jestem niczyim wujkiem.

Miał delikatny zarost, tak jak lubię najbardziej. Na nogach czarne duże sztyblety, a w ręku worek. Naprawdę czerowny worek. Kiedy spytałem co w nim jest odpowiedział mi tylko, że prezent wręczony zostanie po konsumpcji. Nie przeszkadzało mi to. Byłem ogromnie ciakaw co dla mnie ma ale i cholerną ochotę miałem na tę "konsumpcję"

Doszło do niej przy rozpoczęciu czwartego drinka. Przybliżał się podczas każdego drinka coraz bardziej. Kiedy rozlałem czwartą kolejkę siedział już przy mnie. Odstawiłem butelkę na stół, a on przewrócił mnie na sofą i położył się na mnie. Po kilku minutach podziwiałem widok mikołaja robiącego mi loda na mojej sofie w salonie. Zaproponowałem abyśmy przeslzi do sypialni, potrzebowałem chwili oddechu, by nie spuścić się tak szybko. Strasznie jarała mnie ta sytuacja. Wciągnąłem spodnie i zaprowadziłem go do pokoju z moim ukochanym łóżkiem.

Zaczął mnie całować i prosić abym go zerżnął. Napaliłem się jeszcze bardziej i kiedy zaczął rozpinać swój strój miałem już w głowie pełne wyobrażenie punktu kulminacyjnego. Poprosiłem aby nie ściągał niczego. Odwróciłem go tyłem do siebie i lekko pchnąłem na łóżko. Zrozumiał. Grzecznie uklęknął na czworaka,a ja zsunąłem czerowne spodnie z jego pośladków.

Podziwiałem ten widok niezbyt długo. Doszedłem w ciągu kilku minut pieprząc wypiętego, łysego mikołaja.

Poprosiłem aby doszedł na mój brzuch - tak jak lubię najbardziej. Mogłem oglądać jego twarz modczas orgazmu, odbjijającą się od delikatnego światła lampki nocnej.

Kurwa! Ależ to było dobre!

Po wszystkim ubraliśmy się i wróciliśmy do salonu na drinka. Nie lubię długo leżeć i rozmawiać o tym co właśnie zaszło. Miałem właśnie spytać, kiedy nagle sięgnąłpo worek. Wyciągnął z niego butelkę mojej ukochanej whisky. Żaden to znak, czy przeznaczenie, po prostu przypadek.

Wypiliśmy jeszcze po jednym drinku, a potem jeszcze raz uprawialiśmy seks. Tym razem bez ubrań i na dywanie w salonie.

Kiedy wychodził, spytał czy się jeszcze zobaczymy. Mówił, ze ma wolny przyszły tydzień i mógłby się odezwać.

Odpowiedziałem, że święta są tylko raz w roku. Kolejnego mikołaja oczekuję w Grudniu.

Nie będę pisał o sylwestrze, bo był beznadziejny. Spędzony w łóżku z lekami na przeziębienie.

Teraz już doszedłem do siebie.

A jak Wam minęły święta?








5 komentarze:

  1. Napisałbym, że tak samo, nie licząc płaczu i śwet(n)ego mikołaja. Miał chociaż na imię Mikołaj, czy nie wiesz tego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na imie miał Paweł... chociaż kazał do siebie mówić Mikołaju tego wieczoru :)

      Usuń
  2. Zgoła odmienne nie tak jak opisane, które brzmią jakby były z bajki ale takiej dla dorosłych ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak fajnie się to Twoje pisanie zaczęło. I co? Pewnie zakochałeś się. Jeśli tak, trzymam kciuki za trwałość. Ale żal, że nie piszesz.
    Pozdro
    and

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli spełnienie światecznego życzenia nie zepsuło roku? Szkoda Mikołajowi świąt, może za rok?

    OdpowiedzUsuń