Próbowałem miłości...




Dostałem ostatnio komentarz, że pewnie nie piszę bo się zakochałem. Dostałem kilka maili z pytaniami czy wszystko ok. To miłe. Zabierałem się kilka razy do napisania tej notki. Wybaczcie, że zawiodłem kilkoro z Was nie publikując żadnych niusów. Komentujący miał rację, choć nie do końca. Nie zakochałem się. Ale próbowałem. Przebiega to u mnie trochę inaczej chyba niż u wszystkich, stopniowo. Na początek zaufałem.

Wiecie, czasami dostaję maile z propozycjami seksu lub chociażby bliższego poznania się. Niektórzy z Was zapewne, czytając tę notkę, uświadamiają sobie, że to o nich mowa, bo przecież takowego maila do mnie napisali. I jednej osobie drzwi na możliwość poznania otworzyłem. Długo zastanawiałem się jak zacząć pisać o kimś, kto pewnie przeczyta tę notkę, może skomentuje niewłaściwie, a do tego, co najgorsze, zna mnie prywatnie.

Kamil.Imię, które zawsze lubiłem. Doskonały, ciemny niczym latynoski zarost, czarne włosy i prawie czarne źrenice. Pamiętam jak podesłał mi dwa swoje zdjęcia, mimo że o nie nie prosiłem. Pamiętam, że przez miesiąc proponował spotkanie w każdym kolejnym mailu, mimo że zawsze udawałem że nie zauważyłem tego zdania. Mimo tego na każdy list odpisywałem. Na każdy kolejny coraz mniej ostrożnie i otwarcie, czując się dobrze, bezpiecznie. Tak, chyba tak właśnie się czułem - bezpiecznie.Oczywiście, że chciałem się z nim spotkać. Zaczęliśmy pisać jeszcze przed świętami i z końcem lutego robiło się już strasznie intensywnie.

Nie wysłałem mu zdjęcia. Żadnych śladów mnie nie mogłem ofiarować. Złamałbym przecież swoją zasadę. Nie umawiać się przez bloga!Masz fellow, masz planet - po co ci więcej możliwości. Tak powtarzałem sobie w głowie za każdym mailem od niego.

Spotkałem się. Pod typową pedalską rotundą, Następnie poszliśmy na piwo do Hard Rock, a potem na spacer po Nowym. Kurcze, na żywo jesteś jeszcze ładniejszy Kamilu.

Randek było dwanaście, liczyłem dokładnie. Na trzeciej wylądowaliśmy u mnie. TRZECIEJ!!! Nie pierwszej ani nawet drugiej, na trzeciej. Zupełnie jak w tandetnych romansidłach do płakania w poduszkę.

Seks był cudowny, jego ciało było nieziemskie, a jego członek wibrował nawet w moim mózgu. Resztę wyjątkowo zostawię dla siebie, zdradzając Wam tylko, że każdy następny raz był lepszy.

Na dwunastą randkę wybraliśmy się do restauracji. Podobało mi się, jak zawsze upierał się, by zapłacić. Tym razem wybór restauracji był mój, więc walczyłem jak lew, wyrywając twarde etui z rachunkiem w środku. I wtedy usłyszałem:
- Jesteś mój, chcę za ciebie zapłacić.

Mówił  jeszcze wiele miłych rzeczy, ale żadnych z nich już nie pamiętam, a nawet i nie słyszałem. W głowie wirowały mi tylko słowa "jesteś mój!!!!" Mój Mój Mój Mój...

Nawet nie wiem kiedy puściłem rachunek. Ocknąłem się dopiero, gdy klepnął mnie w ramie i powiedział że możemy wychodzić. Wracaliśmy moim autem. W całkowicie niemej atmosferze mógłbym kroić powietrze nożem. Kiedy dojechaliśmy pod jego dom  nie spojrzałem na niego. Cholera, tak chciałem na niego spojrzeć i nie zrobiłem tego. Wiem, że czułeś że coś nie tak, wiem o tym.

Dał mi buziaka w policzek, a ja wiedziałem że to ostatni raz kiedy mnie całuje...

Wróciłem do domu i włączyłem komputer. Przez pierwsze pół godziny usiłowałem napisać notkę na tego bloga, która miała nosić tytuł "JESTEM NICZYJ!!!!!!!!!". Jak zbuntowany gówniarz, pisałem kolejne słowa i kasowałem cały czas próbując sklecić choć jedno zdanie. Wytarłem nagle oko, bo zdałem sobie sprawę, że jest mokre.Tylko jedno. Płakałem tylko jednym. Wystarczyło.

Wszedłem na mój profil i sprawdziłem, kto z moich ulubionych jest dostępny. Dostępni, to zawsze Ci, z którymi już spałem. Nie chciałem nowości. Chciałem odzyskać siebie i nie być niczyj. Po czterech godzinach było już po wszystkim. Tym razem szczegółów i tego razu nie będzie, gdyż mogą zaboleć kogoś, kogo tą notką mam zamiar przeprosić.

Napisałem tego wieczoru smsa.Tak, przed pójściem spać, zmęczony przeżytym niedawno orgazmem wysłałem mu tylko : Nie jestem  Twój. Przepraszam.

Kiedy spotkaliśmy się dzisiaj, po tygodniu od tamtego czasu, w biały dzień w parku, powiedziałem mu o wszystkim. Nie ukrywałem niczego, a on tylko spojrzał na mnie. Spojrzał na mnie wzrokiem, w którym widziałem tlyko litość i pozałowanie dla mojej osoby. Wstał i odszedł bez słowa. I już wiedziałem, że tandetne zdanie "zostańmy przyjaciółmi" nie wchodzi tutaj w grę.

Przepraszam Kamilu. Bardzo i z całego serca, które prawdopodobnie gdzieś tam głęboko posiadam.

Próbowałem. Nie potrafię...


7 komentarze:

  1. Tego nie da się zrozumieć. Co z Tobą?
    Mam nadzieję, że to bajka.
    and

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę szkoda, że ze względu na własne obawy spierdoliłeś coś, co mogło się przerodzić w coś fajnego. Skoro Go tutaj przepraszasz, to znaczy, że Ci na Nim w jakimś stopniu też zależało, a może nadal należy. Ale niech zgadnę, boisz się tego, że już nie będziesz mógł pierdolić się do woli z innymi, a może boisz się tego, że już nie będziesz tylko TY, ale będziecie WY, a może boisz się tego, że niestety tak, jak ktoś w przeszłości i On Cię zostawi, więc nie ma sensu w ogóle czegokolwiek zaczynać?
    Kiedyś usłyszałem: tak bardzo boimy się złych rzeczy, że unikamy tych dobrych.
    Mam tylko nadzieję, że żyjąc zgodnie z własnym sumieniem, będziesz szczęśliwy. No i na litość boską, pisz częściej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba troche potrwa zanim zrozumiem czego sie boje. Troche juz lat mam a nie moge sam swojego zachowania pojac. Postaram sie pisac czesciej. Milo, ze ktos lubi to czytac. Pozdrawiam

      Usuń
    2. No to już nie anonimowy - w końcu. Myślę, że nie wiek jest problemem, ale... Ilu z nas nie potrafi stawić czoła problemom, rozwiązywać ich na bieżąco. Ilu z nas "zamiata je pod dywan" z przeświadczeniem, że: jakoś to będzie.
      Lubi czytać, to mało powiedziane, a w zasadzie napisane, ale tak, to prawda. Z niecierpliwością czekam na każdą nową notatkę, czy to wyuzdaną, czy też emocjonalną. Po prostu fajnie się czyta.

      Usuń
  3. Słabo wchuj, no ale jesteś sobą i nie robisz nic wbrew sobie lajf.
    piona!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, hej, gdzie nowe wpisy???

    OdpowiedzUsuń